To dobrze, że na afiszu małej sceny Teatru Narodowego znalazł się ten właśnie tytuł, co tak wspaniale jednoczy w sobie ducha dawnej tradycji z tragikomizmem bliskiego wczoraj, mięsistość teatralnego działania wspiera poezja, poezję bogaci filozofią. Mają też "Dwa teatry" specjalne miejsce w kronikach polskiego życia kulturalnego, stwarzały pretekst do światopoglądowych sporów, stwarzały okazję do aktorskiego popisu. W sporach było wielkie racji pomieszanie, jakby dyskutanci z "Odrodzenia" i "Kuźnicy" istotnie wierzyli, że Szaniawski tak mechanicznie wykreśla linie między małym realizmem a wielką wizyjnością, między prawdą gestów a siłą snów. Szaniawski optował tekstem swej sztuki przede wszystkim na rzecz dialektycznej tezy o jedności i walce przeciwieństw (ten sens "Dwóch teatrów" uznany został za oczywisty już przed 20 laty), dopełnieniem - dodajmy, iż niezmiernie dla wymowy tego dramatu istotnym - pozostał problem patriotyzmu. Szania
Tytuł oryginalny
Mgliste linie snów
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny nr 110