Czy komedia Moliera licząca 300 lat może bulwersować współczesnego odbiorcę? Czy relacje miedzy mężczyzną i kobietą zmieniły się od tego czasu? Czy zazdrość zawsze musi towarzyszyć miłości? Odpowiedzi na te pytania członkinie stowarzyszenia Czas Kobiety wraz z mężami poszukiwały w spektaklu Jacquesa Lassalle'a "Szkoła żon" w Teatrze Polskim w Warszawie 14 stycznia 2012 r - pisze Małgorzata Ogonowska w Tygodniku Płockim.
Odtwórcą głównej roli Arnolfa jest w komedii znakomity Andrzej Seweryn - od roku dyrektor tego teatru, wybitny znawca repertuaru Molierowskiego, który gra i reżyseruje sztuki w Comedie Francaise (Komedii Francuskiej), a jest to przecież francuska scena narodowa. Na początku przedstawienia Arnolf - pewny siebie, przebiegły egocentryk opowiada, jak "wyhodował" sobie przez trzynaście lat Agnieszkę (w tej roli Anna Cieślak) na żonę, którą przygarnął jako czteroletnią sierotę. Instrumentalny sposób traktowania kobiet widać już w pierwszej scenie - więziona, izolowana od świata dziewczyna nie ma świadomości, że Arnolf planuje z nią ślub. Poglądy głównego bohatera na temat małżeństwa sprowadzają się do przekonania, że żona powinna być istotą bezwolną. Im ładniejsza i głupsza, tym lepiej dla wszystkich. Najbardziej pożądaną cechą wybranki serca jest ślepe posłuszeństwo wobec męża. Gdy Agnieszka zakochuje się w młodym Horacym (Piotr Bajtl