"Za chwilę. Cztery sposoby na życie i jeden na śmierć" w reż. Iwony Kempy w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Pisze Aleksandra Sowa w serwisie Teatr dla Was.
Dopóki siedzimy omamieni groteską odbywającą się na scenie, pudełko, w którym nas zamknięto, jest w kolorze pastelowego różu. Świadomość tego, co się przed nami odbywa zamieni go w zimny granat. Potem zrobi się całkiem ciemny, żeby po chwili znów rozjaśnić się i zwalić nas z nóg głośnym śmiechem - z siebie i swojego żałosnego losu. Nikt tutaj nie będzie płakał, choć parę razy załamie się głos. Nikt nie odpuści i nikt się nie podda - życie potoczy się do końca, mimo że momentami zdaje się, że właściwie już nie ma w tym wszystkim żadnego sensu. Piątka kobiet to nie tylko bohaterki, ale także jedyne ozdoby prawie pustej sceny, na której znajdują się mikrofony na statywach i wysokie krzesła barowe. Jak złudne jest myślenie o kobiecie w kategoriach estetycznych, okaże się na końcu, kiedy smętnie śpiewając "Seksapil", aktorki zedrą z siebie peruki i piękne suknie, pokazując wyszczuplającą bieliznę, zakrywającą nieudoln