Jarosław Zalesiński pisze o spektaklu "Wszystko, co chcielibyście powiedzieć po śmierci ojca, ale boicie się odezwać" Szymona Bogacza w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego w Teatrze Miejskim w Gdyni.
To zawsze święto, gdy tekst młodego polskiego dramaturga ma swoją prapremierę. Wiadomo, nie wszystkie święta cieszą tak samo, 3 Maja to nie Boże Narodzenie, ale to jednak dzień zaznaczony na czerwono w teatralnym kalendarzu. Prapremierowa inscenizacja sztuki "W imię ojca i syna" Szymona Bogacza w Teatrze Miejskim w Gdyni nie cieszy tak samo w każdym momencie przedstawienia, to na pewno. Jednak jest godnym zauważenia spotkaniem reżysera z dorobkiem i terminującego autora. Piotr Kruszczyński dokonał czegoś w rodzaju analizy SWOT, pokazał dobre i złe strony tekstu; bogactwo wyobraźni dramaturga, ale też ubóstwo dialogów i relacji, jakie nawiązują jego bohaterzy. Przed przedstawieniem zastanawiałem się, jak też reżyser zapanuje nad fantazją Szymona Bogacza, który w swojej sztuce galopuje od sceny do sceny, jakby to były wyskakujące na ekranie windowsowe okienka. Ale reżyser z tym akurat problemem poradził sobie całkiem dobrze. I tak wszystko jest tu