"Bóg mordu" w reż. Tomasza Mana w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Katarzyna Wysocka na portalu Portkultury.pl.
Pierwsza w tym roku premiera w Teatrze Miejskim, "Bóg mordu", nie przyniosła oczekiwanych emocji. Sztuka wielojęzycznej i wielonarodowej Yasminy Rezy, która w kilku znaczących miejscach na świecie, w tym na Broadwayu i West Endzie, odniosła sukces kasowy i artystyczny, a Roman Polański przeniósł na ekran, w Gdyni, niestety, nie została wygrana. Brak smaków i smaczków w przedstawieniu zbudowanym na otwartym na finezyjną pracę tekście, brak umiejętnego pokierowania aktorami sprawił, że otrzymaliśmy produkt teatralny mało śmieszny, bo drażniący tendencją. Nie umiem znaleźć uzasadnienia dla takiej formuły teatru, która czerpie z historycznych i dawno przebrzmiałych pokładów stylizacji scenicznych. Historia, którą przedstawiła Reza, wydaje się banalna, choć mocno osadzona w realiach. Oto po konflikcie bezpośrednim dwóch jedenastolatków (zakończonym wybiciem dwóch "jedynek" u jednego z chłopców) ich rodzice postanawiają dojść do porozumienia