"Sinobrody - nadzieja kobiet" Dei Loher w reż. Marka Kality na Scenie na Woli Teatru Dramatycznego w Warszawie. Pisze Mirosław Winiarczyk w tygodniku Idziemy.
Wystawiana często na naszych scenach niemiecka pisarka Dea Loher, zaliczana do nurtu brutalistów, w dramacie "Sinobrody - nadzieja kobiet" nawiązuje do obecnego w kulturze europejskiej (głównie niemieckiej i austriackiej) mitu Sinobrodego, mordercy własnych żon. Mit ten od drugiej połowy XIX w. przejawiał się w licznych dziełach, np. w niemieckim ekspresjonizmie lat 20. XX w. Wiązało się to z narastającą wówczas dekadencją w kulturze europejskiej. Niedawno w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej wystawiona została opera "Zamek Sinobrodego" Beli Bartoka o tej właśnie tematyce, w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Teraz na scenie warszawskiego Teatru na Woli w przyciemnionej, makabrycznej scenografii z efektami multimedialnymi oglądamy ubranego w czarną kurtkę Sinobrodego, który kolejno wchodzi w miłosne relacje z sześcioma kobietami, które wkrótce zabija. Kobiety zróżnicowane zostały pod względem wyglądu, ubioru i wieku, łączy je jednak pewna niezd