Świat, jaki zaproponował Marek Fiedor widzom, pochodzi jakby z notesu literata Trigorina. Życie jest tu tylko materiałem, który poddać należy literackiej obróbce. To, co widzimy na scenie, jest niczym projekcja wciąż poprawianego przez artystę dzieła. Wybrane sekwencje, sytuacje i zdania zostają po prostu powtórzone - odegrane powtórnie, ale i uwikłane w nowe znaczenia. Koniec jednej sceny na przykład powraca przed oczy widza jako początek sceny następnej. Oglądamy też całe obrazy połączone w binarne opozycje, na przykład: Nina nieśmiała i Nina stanowcza; Arkadina-egoistka i Arkadina-kochająca matka. Powracają te same dialogi, ale zmienia się ich interpretacja. Zupełnie tak, jakby pisarz skreślił nagle stare didaskalia i dopisał nowe, zmieniając zachowanie swych bohaterów. Z Czechowowskim tekstem reżyser obszedł się jak dekonstrukcjonista, nie po to jednak, aby uciec od scenicznej interpretacji, ale żeby pokazać jej kombinatorycz-ność. Mewadla
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr, nr 2