"Mewa" w reż. Gabriela Gietzky'ego w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Henryka Wach-Malicka w Polsce Dzienniku Zachodnim.
Jeśli nowa premiera Teatru Śląskiego podzieli widzów, to nie z powodów artystycznych. Pod tym względem inscenizacja "Mewy" Antoniego Czechowa jest przedstawieniem przemyślanym, konsekwentnym i wręcz koncertowo zagranym. Linię podziału wyznaczy raczej przywiązanie do tradycji, wedle której Czechowa czyta się w Polsce w kontekście psychologicznym, a inscenizuje realistycznie. Gabriel Gietzky, reżyser spektaklu, przeciwstawia się temu przyzwyczajeniu, w czym pozostaje wierny samemu autorowi. Czechow wielokrotnie pisał, że jego zamiarem nie jest tworzenie dramatów, penetrujących dusze bohaterów, lecz pokazywanie miałkości świata i życia, poprzez splot groteski i dramatu w ich codziennej egzystencji. Jeśli więc widzowie oczekują współczesnej, rozmowy z klasykiem dramatu - to serdecznie polecam ten spektakl, który na mnie zrobił duże wrażenie. Gietzky skupia się przede wszystkim na tym, co Czechow mówi w "Mewie" o teatrze. Nie tylko w sensie sztuki, ale