Najbardziej rzucającym się w oczy elementem scenografii jest jezioro na całą szerokość sceny, tajemnicze niczym Świteź u Mickiewicza.Tylko że w tym wypadku to nie poezja, to tylko woda, zdecydowanie za dużo wody. Niestety, nie jedyny to mankament "Mewy", którą możemy oglądać w stołecznym Studio. Najbardziej zawiedli aktorzy. Stowarzyszenie polskich feministek powinno przyznać artystom płci męskiej występującym w tym spektaklu zbiorową naganę: w ogóle nie interesują ich kobiety! Które, jak to u Czechowa, szalenie spragnione są uczuć, mówią o miłości i naprawdę kochają, cóż z tego, skoro partnerów w zasadzie to nie obchodzi. Jakby poraził ich chłód ciągnący od jeziora. To przykre wrażenie, ale "Mewa" pozbawiona poezji i emocji staje się czymś w rodzaju opowieści z telenoweli. Kiedy więc w ostatnim akcie słychać przepisowy czechowow-ski strzał, brzmi on jak dysonans, ponieważ w pierwszym akcie nie było strzelby. Najbardziej sm
Tytuł oryginalny
Mewa w wodzie
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 3