"Mewa" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
Kaliska "Mewa" to spektakl podzielony tak głęboko jak polskie środowisko teatralne. Niezły teatr nowoczesnych form zderza się z niezłym teatrem psychologicznym, które zamiast dialogować ze sobą, usiłują się zdominować i zakrzyczeć. Cóż bardziej hollywoodzkiego niż przyjęcia nad basenem? Słońce jak najdroższy reflektor z planu filmowego, niedoszłe i przebrzmiałe gwiazdy na leżakach, syntetyczne, nierealne kolory drinków. Jeśli ktoś za kilkaset lat odkopie te kalifornijskie raje, znajdzie świat, w jakim Grzegorz Wiśniewski umieścił swoją "Mewę". Z basenu pozostały gruzy, ostatnie gwiazdy odeszły lub zestarzały się. Nad brzegiem od czasu do czasu gromadzą się tylko życiowi rozbitkowie, niemodni, niemedialni, niezdolni już do uśmiechu na zawołanie fotoreportera. Nowy gatunek ludzi niepotrzebnych. Fałszywe piękno Na tych ruinach Konstanty Trieplew (Bartosz Turzyński) spróbuje wystawić spektakl wyśmiewający ideę piękna na pokaz ("A