Międzykontynentalna gala zorganizowana przez nowojorską Metropolitan Opera była wydarzeniem bez precedensu, bo online. Przekaz internetowy odbył się prawie bez usterek, zawiedli się tylko fani Anny Netrebko - pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej.
Po niektórych wykonaniach zdarzyło mi się krzyknąć "brawo!". Szkoda, że śpiewacy tego nie słyszeli, na pewno by się ucieszyli. Bez wątpienia trudno występuje się dla widowni, której się nie widzi i której reakcje pozostają niewiadomą. Gala z udziałem gwiazd wokalistyki związanych z Metropolitan Opera w Nowym Jorku trwała cztery godziny i objęła osiem stref czasowych - od wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych do Moskwy, od amerykańskiej Georgii do kaukaskiej Gruzji (po angielsku Georgia). Nie wszyscy z zapowiadanych 40 solistów mogli wystąpić. Nie udało się połączyć na Skypie z Wiedniem, skąd miała bawić publiczność rosyjska sopranistka Anna Netrebko z mężem, tenorem Jusifem Ejwazowem. Harmonogram występów też nieco się zmienił z powodu kłopotów technicznych - na arię "Recondita armonia" z "Toski" Giacomo Pucciniego w wykonaniu Piotra Beczały trzeba było czekać aż dwie godziny, mimo że słynny polski tenor był wyznaczony