W ostatnim czasie emocje nie tylko warszawiaków podgrzewały dwa metra: budowane - podziemne oraz ukończone - teatralne, musicalowe. Do tego drugiego łodzianie mieli okazję "wsiąść" w ubiegłym tygodniu nie opuszczając własnego miasta. Tymczasowy przystanek wyznaczono bowiem na placu Dąbrowskiego. Janusz Józefowicz, współtwórca spektaklu, w wywiadzie udzielonym przed miesiącem "Życiu Warszawy" określił "Metro" jako doskonałe w każdym, najdrobniejszym szczególe. To oczywiście ogromna przesada. Kto wie, może właśnie brakowi krytycyzmu reżysera, choreografa i autora adaptacji przypisać należy niektóre mankamenty widowiska? Czyżby musical był zły? Nie, przynajmniej częściowo - nie. Nie udała się, przede wszystkim, literacka realizacja nie najgorszego przecież pomysłu dotyczącego przeciwstawienia młodzieżowej, spontanicznej działalności artystycznej rozrywce skomercjalizowanej, zinstytucjonalizowanej, "dorosłej". Librecis
Tytuł oryginalny
Metro w parzystych metrach
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Łódzka nr 288