"Bajor w Buffo" na scenie częstochowskiej filharmonii to był niewątpliwy sukces. Na bis wokalista zaśpiewał "Nie opuszczaj mnie" Jacquesa Brela. Z widowni rozlegały się poufałe okrzyki "Michał, Michał" nakładające się na trenetyczny aplauz. Brawa, oczywiście, zgodnie z miejscową tradycją - na stojąco. Bajor był widocznie wzruszony - nie wszędzie widać tak go fetują. Ta spontaniczność częstochowian funkcjonuje na dość dziwnych zasadach. Trudno nas wciągnąć do wspólnej zabawy z wykonawcami. Rozglądamy się najpierw wokół: czy już klaszczą, czy można się śmiać lub śpiewać, gdy zachęcają nas do tego ze sceny. Kiedy jednak kończy swój występ wykonawca o głośnym nazwisku, kiedy podniesie się pierwszy rozgorączkowany fan - już stoimy i bijemy dłonią o dłoń. Czasem bezzasadnie - nie ujmując niczego Bajorowi. Czasem nietaktownie - gdy raptem schodzą się w jednym miejscu dwa poziomy wielkości. W ten właśnie sposób odczu�
Tytuł oryginalny
Metro na wyjeździe
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta w Częstochowie nr 127