Było ich trzech: człowiek z kasą, człowiek z talentem i człowiek z wizją. Chcieli stworzyć musical, a stworzyli mit, który nazywa się "Metro". Pieniądze miał Wiktor Kubiak, polski biznesmen ze szwedzkim paszportem. Talent miał Janusz Stokłosa, kierownik muzyczny warszawskiego teatru Ateneum, współpracownik Młynarskiego, Bajora i Józefowicza. A wizję miał właśnie choreograf Janusz Józefowicz. Wziął tekst Agaty i Maryny Miklaszewskich i postanowił wyreżyserować spektakl na miarę Nowych Czasów. Był rok 1989. Przesłuchania i próby do spektaklu trwały rok. Prapremiera 30 stycznia 1991 r. w Teatrze Dramatycznym w Warszawie była gigantycznym sukcesem. Krytyka komplementowała "Metro" z umiarem, ale publiczność oszalała. Trudno było kupić bilety na przedstawienie, a jeszcze trudniej najtańsze wejściówki - na "Metro" chodzili studenci i licealiści. "Metro" przyciągnęło młodzież do teatru w podobny sposób, jak kilka lat p
Tytuł oryginalny
Metro - musical
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza nr 261