Kolejny weekend Festiwalu "Białysztuk" w Białymstoku omawia Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Czy emocje można opisać w teatrze metodą zerojedynkową? Czy białostocki teatr niezależny ma szansę? W weekend te kwestie zgłębiali młodzi aktorzy i ich widzowie Białysztuk krzepnie. Na odsłonę drugą teatralnego festiwalu, organizowanego przez studentów i absolwentów Akademii Teatralnej (skupionych w Kompanii Doomsday i Akcji Dzrt, chcących robić w mieście teatr niezależny), przyszło więcej ludzi niż przed tygodniem. Do wyboru mieli spektakle (zagrane przez organizatorów), czytanie dramatu współczesnego i debatę o teatrze. Spektakle i czytanie to żelazne punkty rozłożonego na cztery soboty festiwalu. Ma on zaprezentować alternatywę teatralną miasta i - zdaniem organizatorów - "odmienić jego oblicze". Ponure ekshumacje W sobotę w AT dostaliśmy dwa spektakle - pokazywaną już kilka razy, metaforyczną "Balladę o latającym Holendrze" Kompanii Doomsday [na zdjęciu] i "Monologi nieznane" w reż. Roberta Drobniucha. Na kameralnej scenie, oto