EN

23.09.1995 Wersja do druku

Metafizyczne dreszcze

W latach 80. na łamach tygodników literacko-artystycznych (a jakże, były!) toczyła się dysputa na temat repertuaru naszych scen. "Gdzie spojrzeć: Witkacy, Gombrowicz i Mrożek, Witkacy, Gombrowicz i Mrożek" - pienił się jeden ze "słusznych", tzn. słusznie nie wystawianych autorów. W nadzwyczaj kryzysowych - jak się wówczas uważało - dla naszej kultury latach 80. katastroficzna dramaturgia Stanisława Ignacego Witkiewicza stanowiła podstawę repertuaru polskich teatrów. W niejednoznacznych w wymowie dziełach scenicznych autora "Sonaty Belzebuba" roiło się od perfidnie inteligentnych, zakamuflowanych aluzji, zwrotów i spostrzeżeń, wielce użytecznych przy podszczypywaniu mało kochanej władzy. Dzisiejszy, inny już układ stosunków politycznych i społeczno-ekonomicznych w Polsce sprawił, że Witkacy z dnia na dzień zniknął ze scen. Czyżby wraz ze zmianą systemu przestał być przydatny dla dyrekcji teatrów i atrakcyjny dla widzów? Może już nas nie b

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Metafizyczne dreszcze

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 221

Autor:

Janusz R. Kowalczyk

Data:

23.09.1995