W zapomnianym łódzkim przedstawieniu Grzegorzewskiego, w którym "Warszawianka" Wyspiańskiego, jak w czasie krakowskiej prapremiery w 1898 roku, grana była razem z "Wnętrzem" Maeterlincka[1], na scenie, obok zaparkowanego białego samochodu, dwaj przybysze obserwowali zgromadzoną za oknem przy stole rodzinę. Przybyli z wiadomością o nieszczęściu. W pewnym momencie do okna we wnętrzu podchodziła dziewczyna, i, znanym z plakatu Wyspiańskiego ruchem, opierając o szybę dłonie i przyklejając do niej nos, spoglądała w ciemność, w panujący na zewnątrz mrok, jakby w przeczuciu nadciągającej stamtąd katastrofy. W przedstawieniu "On. Drugi powrót Odysa" nieszczęście zagnieździło się we wnętrzu na stałe. Miejsce białego jaguara, którego milcząca obecność była ewokacją losu, zajął czarny oblodzony wrak samochodu, wjeżdżający wolno, jak karawan. Rodzina została zredukowana do kochającej, lecz jątrzącej pary Ojciec-Córka. Widziane w zaskakujący
Źródło:
Materiał nadesłany
"Didaskalia: Gazeta Teatralna" nr 65/66