EN

31.01.2003 Wersja do druku

Mercedes - bęc!

Michael Frayn, wytrawny autor tej sztuki, pokazu­je w niej teatr od kuch­ni, bawi się nim, kpi z niego (i z jego personelu), parodiuje go. Czyni to po mistrzowsku, więc nic dziwnego, że jego sztuka uchodzi za mercedesa swego gatunku.

Zabawa z garderobą A jak sobie z tą arcyfarsą poradził teatr? Cytując klasy­ka, "Jest tak, jak się Państwu zdaje", czyli każdy widzi, co chce zobaczyć. Trzeba powie­dzieć, że znakomita większość widzów, sądząc po reakcjach, dostrzega w tym ucieszną za­bawę. Dla mnie jednak zaczy­na się ona i kończy przed podniesieniem kurtyny, kiedy widzowie z miejscami na bal­konie pozostawiają okrycia w garderobie na parterze, a widzowie z miejscami na parterze muszą taszczyć płasz­cze do garderoby na piętrze. I to jest najlepszy pomysł far­sowy, na jaki wpadł przy tej okazji teatr. Posterunek na scenie Farsę Frayna oglądałem już 10 lat temu w Teatrze Pol­skim, w całkiem zabawnym zresztą wykonaniu. Sposób, w jaki grana jest teraz w No­wym, wprawił mnie jednak w zakłopotanie, bo nie do­strzegłem niczego, co by śmie­szyło. Mimo więc, że podczas przedstawienia publiczność raz za razem szczytowała, pozosta­wałem lodowaty. Przyznaję, ż

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mercedes - bęc!

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Poznańska nr 26

Autor:

Błażej Kusztelski

Data:

31.01.2003

Realizacje repertuarowe