"TOSCA" to bez wątpienia arcydzieło operowego weryzmu i bardzo popularny melodramat z epoki przedfilmowej (prapremiera w 1900 r.). Dzieło Pucciniego wydaje się być mieszanką wielkich namiętności, patosu, secesyjnego przepychu, a wszystko doprawione jest wątkiem kryminalnym, gdyż główna bohaterka zabija pod koniec II aktu prefekta policji. Szczecińskie przedsięwzięcie, polegające na wystawianiu każdego z trzech aktów w innym miejscu, które stanowiło naturalne tło akcji (kościół, aula PAM i dziedziniec poczty), okazało się ciekawym sposobem na odświeżenie utworu ogranego i osłuchanego. Reżyser i scenograf Andrzej Rozhin postarał się o atrakcyjne wykorzystanie naturalnych wnętrz - trzymał się zatem litery i ducha libretta, które w połączeniu z muzyką Pucciniego przemówiło do wielu widzów. I akt rozegrany w kościele pod wezwaniem św. Jana Ewangelisty wypadł bodaj najlepiej pod względem muzycznym. Orkiestra i chór (przygotowanie: Paweł Osuch
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Szczeciński nr 115