Przedstawieniem "Zabij mnie" opolski teatr kontynuuje cykl nowej dramaturgii na swojej scenie i mam wrażenie, że tym razem mocno poruszył widzów, choć nie bardzo wiadomo, czy tematem eutanazji, czy raczej jego kabaretowym ujęciem. Na scenie trzy łóżka, na dwóch leżą dwaj mężczyźni, pacjenci, starszy z rozpoznaniem - zblazowanie chroniczne, młodszy - malarz, odtrącony od świata, z kompleksem van Gogha. W nowoczesnej klinice, niczym z reklamówki, czekają na końcowy zabieg, za który sporo zapłacili. Dba się tu o dobre samopoczucie pacjentów, próbuje się ich rozśmieszać w czasie codziennych obchodów ordynatora, zawsze promiennego, tryskającego energią i dowcipem. O dobre samopoczucie pacjentów dba także ponętna pielęgniarka (Beata {#os#1366}Wnęk-Malec{/#}). Puzzle kontrastów Przedstawienie, zgodnie z tekstem dramatu, budowane jest na zasadzie puzzli układających się w pary kontrastujące ze sobą. Rolę starszego pac
Tytuł oryginalny
Melancholijnie o eutanazji
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Opole Nr 57