- Tytuł nowej premiery w Syrenie zapowiada łyk egzotyki: "W zielonozłotym Singapurze"... - Tyle, że nasz Singapur, to zawołanie zwodnicze. Bo tym słynnym romansem Wertyńskiego wprowadzamy widza w zapomniany świat starej rosyjskiej piosenki. Piosenki, która przecież przetrwała w legendzie. Mienią się "fale Amuru", mknie "trojka", lśni złowieszczym blaskiem "Bajkał", tu "Jamszczik", tam "Liliowy Negr", a w tle - romans cygański. Jonasz Kofta przepięknym rymem przypomniał nam ten klasyczny już kanon, w którym królują melancholia i miłość, a wszystko przyprawione samogonem... - Która to już premiera Kofty w Syrenie? - Trzecia. Zacząłem swoje dyrektorowanie "Wielkim Dodkiem", a niedawno jeszcze były w repertuarze "Szalone lata" - wybór paryskich szlagierów z lat dwudziestych, trzydziestych... - Trzecia Kofty, a pierwsza Bernarda Ładysza... - To zaszczytna przyjemność dla nas. że możemy gościć na Litewskiej tego prawdziwie wielkiego artystę. Cho�
Tytuł oryginalny
Melancholia, miłość i samogon
Źródło:
Materiał nadesłany
"Trybuna Ludu" nr 42