"Matsukaze" w reż. i choreogr. Sashy Waltz w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Julia Hoczyk w Dwutygodniku Stronie Kultury.
Emisariuszami innego świata, sobowtórami (nie)rzeczywistego, stają się u Sashy Waltz tancerze - ucieleśniający dramaturgię żywiołów, ale również multiplikujący postaci śpiewaków i oddający te emocje, które w żaden inny sposób nie mogą się ujawnić W szlamie tu, gdzie gniją wodorosty pachnące jak nasze rękawy, dłonie My! Rozkładamy się Na wybrzeżu Sumy. Jakież to życie Wciąż i wciąż kręci się koło wkręca się w noc. [Hannah Dübgen, "Matsukaze"] "Mastukaze" nie jest pierwszym spotkaniem Sashy Waltz z operą. Poszukiwanie autorskiej formy inscenizacyjnej, łączącej muzykę i choreografię, zapoczątkowane zostało w twórczości artystki spektaklem "Impromptus" (2004), bazującym na utworach Schuberta. Rok później przyszła pora na najsłynniejszą jak do tej pory realizację operową Waltz - czyli "Dydonę i Eneasza" Purcella (Staatoper Unter den Linden w Berlinie), obecnie wznowioną. Kolejne były między innymi: "Medea"