- Moim marzeniem jest "maraton wagnerowski" - w piątek, sobotę i niedzielę zagrać cały "Pierścień Nibelunga" w 24 godziny, oczywiście z przerwami na obiad, kolację i spacer - mówi dyrektor Opery Wrocławskiej Ewa Michnik w rozmowie z Andrzejem Wróblem z Przeglądu.
W ubiegłym roku, odbyła się premiera "Zmierzchu bogów" [na zdjęciu], czwartej części "Pierścienia Nibelunga". Potem był jeszcze Festiwal Wagnerowski. Czyli powrót do przedwojennych Nocy Wagnerowskich we Wrocławiu? - Jestem ogromnie szczęśliwa, że udało się nam zrealizować na scenie Hali Ludowej tetralogię "Pierścień Nibelunga" Ryszarda Wagnera. "Zmierzch bogów", ostatnie ogniwo tego wielkiego projektu artystycznego, wymagał ogromu pracy. Całość to urzeczywistnienie jednego z największych przedsięwzięć Opery Wrocławskiej. Podczas czterech październikowych wieczorów mogliśmy obejrzeć wszystkie ogniwa tego dramatu muzycznego: "Złoto Renu", "Walkirię", "Zygfryda" i "Zmierzch bogów". Począwszy od 2003 r., kolejne części cyklu prezentowane były oddzielnie. Teraz byliśmy świadkami pierwszej powojennej realizacji całej tetralogii tu, we Wrocławiu - mieście słynnych przedwojennych Nocy Wagnerowskich. O tych nocach mówił nawet Norman Davies w swoi