Jak pisać o tym spektaklu, żeby nie zrobić przykrości dobremu teatrowi, aktorom i początkującemu reżyserowi. Nie widzę sposobu. Więc krótko. Jest to historia "rollenfressera". Tylko tyle i prawie nic ponadto. Myślę, że nie warto zaprzątać uwagi widzów karierą pazernego aktora, bez względu na czasy, w których występował na scenie. Michał Ratyński opowiedział historię Hofgena metodą Franka Kimono: "więc gaz do dechy i wypuszczam czad z aparatury, co ma 1000 wat". "Aparatura" w Teatrze Powszechnym ma przynajmniej o 500 wat za dużo i dlatego rzęzi, szumi, skrzypi, wydaje tragikomiczne dźwięki. A poza tym nie mieści się na scenie: źle widać, panie reżyserze. Michałowi Ratyńskiemu brakuje jeszcze w pracy wszystkiego, z wyjątkiem pomysłów i dobrego samopoczucia. Pomysły jak pomysły. Są wśród nich lepsze i gorsze, większość drażni tandetną ilustracyjnością, ale może kiedyś w twórczości Ratyńskiego przestaną być p
Tytuł oryginalny
Mefisto Michała Ratyńskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 10