"Emigranci", w reż. Witolda Mazurkiewicza w Teatrze Provisorium i Kompanii Teatr. Pisze Teresa Dras w Polsce Kurierze Lubelskim.
O rzeczach dobrze zrobionych mówi się "nic dodać, nic ująć". Tacy są "Emigranci" Sławomira Mrożka, jeden z najważniejszych tekstów dramaturgicznych powojennej Polski. A przecież każdy reżyser przenoszący to dzieło na scenę, ma prawo naruszyć równowagę oryginału. Witold Mazurkiewicz, który zrealizował "Emigrantów" siłami Kompanii Teatr, dołożył wątek współczesnej emigracji. Wyszło ciekawie, chociaż do rewelacji daleko. Naddatek do Mrożka Mazurkiewicz zrobił inteligentnie i pomysłowo, przy użyciu wymownej - w literalnym sensie - scenografii, czyli kilkunastu telewizorów, z których przez cały spektakl płynęły komunikaty, żywcem wyjęte z dzienników telewizyjnych. A to Tusk obiecywał drugą Irlandię, a to Kaczyński przekonywał, że białe jest czarne. Migały obrazy rodaków koczujących na ulicach Londynu i relacje z głośnego procesu o gwałty na mieszkankach Wysp Brytyjskich rzekomo przez Polaka dokonane. Telewizory same w sobie za