Pożar w Burdelu miał być hitem TVN, bo "Ucho Prezesa" się kończy. Tylko czy żarty z martwego płodu i nazywanie Polski "zdzirą" mogły rozbawić kogoś więcej niż gwiazdy z Wiertniczej?- pyta Krzysztof Feusette w Sieciach.
Pokaz widowiska przygotowanego przez - jak zapowiadali entuzjaści - "kabaret polityczno-literacki" o gorącej nazwie Pożar w Burdelu miał być satyrycznym wejściem smoka. Edward Miszczak, dyrektor programowy TVN, zapowiadał: Ucho Prezesa jest oparte na tekście i chyba swój szczyt ma już za sobą. W programach Pożaru w Burdelu jest więcej piosenek. Natomiast Fabryka patriotów to miks starych i nowych rzeczy". Miszczak uprzedzał, że pierwszy odcinek nie zostanie pokazany na żywo, "event będzie rejestrowany" i "przejdzie kolaudację ze względu na odpowiedzialność prawną nadawcy". W pierwszych rzędach widowni zasiadły takie tuzy dziennikarstwa, jak Seweryn Blumsztajn, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Magda Mołek czy Piotr Kraśko, który tuż przed emisją zachęcał na jednym z portali społecznościowych: "A Ty? Zabrałeś kiedyś żonę do Burdelu? I jeszcze pożar był! Genialny spektakl. Jak zawsze. Zobaczcie koniecznie". I tylko przed telewizorami zapadło niezręczn