G.E. Lessing w słynnym "Laokoonie" opisuje obraz starożytnego malarza przedstawiający Medeę. Artysta pokazał ją nie w chwili, gdy morduje swoje dzieci, lecz "gdy miłość macierzyńska walczy w niej jeszcze z zazdrością" I pisze Lessing dalej: "...życzylibyśmy sobie raczej, by w rzeczywistości zostało tak nadal, aby spór namiętności nigdy się nie rozstrzygnął lub trwał przynajmniej tak długo, póki czas i rozwaga nie osłabią wściekłości i nie zapewnią zwycięstwa uczuciom macierzyńskim". Ale tragizm Medei u Eurypidesa polega właśnie na tym, że nie nie może się ona wyzwolić od siebie, od swego charakteru, w którym los już wyznaczył z góry takie cechy, jak bezwolność wobec namiętności i nieokiełznane poczucie prawa do zaspokojenia własnych dążeń. Eurypides w konwencji tragedii losu wpisał problematykę psychologiczną, a może więcej - problematykę postawy człowieka wobec praw natury i społeczeństwa. Nie ma chyba w literaturze bard
Źródło:
Materiał nadesłany
"Głos Robotniczy" nr 60