Kiedy piszę ten felieton, trwa cisza wyborcza, czyli czas błogosławiony. Czytelnik, który kliknie, żeby ten tekst przeczytać, będzie już wiedział dokąd zmierzamy - pisze ks. Andrzej Luter.
Emocje buzują, debaty, chwyty spin doktorów, propagandowe spoty, obietnice nie do spełnienia. A wcześniej w pierwszej turze było jeszcze gorzej - populizm, bełkot, fanatyzm, szowinizm, śmieszność. Jak zawsze kandydaci nie dali spokoju wartościom chrześcijańskim, ze szczególnym uwzględnieniem nauczania św. Jana Pawła II. Że też w każdych wyborach musi dochodzić do profanacji chrześcijaństwa! No i był jeszcze - jak mówią politolodzy i publicyści - bunt młodych, bunt prekariatu, nie wiadomo zresztą, gdzie nas ten bunt doprowadzi. Może donikąd? A może go w ogóle nie ma, zaś to co przeżywamy to tylko chwilowy eksces? A moje uczucia po tej kampanii? Dominuje zmęczenie i znużenie, przede wszystkim jednak wielki niepokój. No, ale o Polskę tu chodzi, więc głosować idę, jak zawsze zresztą. Żeby się uspokoić warto sięgnąć po Biblię, i wtedy bez trudu uświadomimy sobie, że nie przeżywamy niczego aż tak nadzwyczajnego, to wszystko już było,