EN

16.02.1961 Wersja do druku

Męczeństwo z przymiarką

NIE całkiem wierzę Janowi Brat­kowskiemu, reżyserowi, gdy utrzymuje, że debiut dramatycz­ny Iredyńskiego "jest satyrą na at­mosferą nihilizmu". Nihilizm - mocne słowo - satyra zaś... to ak­tywność postawy, naprawa obycza­jów, wymiatanie zła, dodawanie otuchy dobremu; pracowita to i uży­teczna sprawa, być satyrykiem! Czy I. Iredyński coś tam naprawia, wy­miata, komuś dodaje otuchy? Chyba abstynentom, jako że ludzie w je­go sztuce zaprawiają się flegma­tycznie, z przyzwyczajenia, "na amebę". Natomiast wierzę przedstawie­niu, które Bratkowski w Ateneum ze sztuki Iredyńskiego zrobił. Wie­rzę w to, że materię tekstową sztuki - przedstawiającą raczej beznamięt­nie ludzi i ich sprawy - potrak­tował z dyskretną ironią, z dystan­sem, z satyrycznym dystansem, je­żeli chcecie tak to nazwać. I miał rację. Czy za ludźmi takimi, jakimi ich przedstawił Ireneusz I. stoi prawda życiowa, fakty obyczajowe? Pyta­nie nietaktowne trochę, przykład

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Męczeństwo z przymiarką

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd Kulturalny nr 7

Autor:

Stefan Treugutt

Data:

16.02.1961

Realizacje repertuarowe