"Czarodziejski flet" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze Wielkim. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.
Najnowsza inscenizacja tej popularnej opery Mozarta została zrealizowana w konwencji snu Tamina. Jest to sen, gdzie baśniowa fantastyka przenika mroczną makabreskę, a liryka łączy się z humorem. Widz ma wrażenie, jakby oglądał opowieść z pogranicza rzeczywistości i bajki. Akcja rozpoczyna się już podczas drugiej części uwertury, na środku sceny obrotowej na stole operacyjnym w otoczeniu bezcieniowych lamp operacyjnych i dworu Sarasta leży uśpiony Tamino, który po chwili wstaje, by zacząć, zgodną z librettem, ucieczkę przed potężnym wężem. Tego po chwili unieszkodliwiają Trzy Damy z dworu Królowej Nocy. Zanim dotrzemy do finału, gdzie - jak chce tego Mozart - królować będzie mądrość i czysta miłość, musimy wraz z bohaterami akcji przebrnąć przez nie zawsze czytelne epizody i symbolikę oraz próby groźnych żywiołów: ognia, powietrza i ziemi. Reżyser uruchomił niemal całą maszynerię łódzkiej sceny. Część akcji toczy się na obr