EN

1.06.2001 Wersja do druku

Męcząca uroczystość

Obiecywałem sobie, że nie będę porównywał przedstawienia Grzegorza Jarzyny z filmem Thomasa Vinterberga. Już w trakcie oglądania spektaklu wiedziałem, że nie będzie to łatwe. Nie tylko dlatego, że wersja teatralna jest inna od filmowej i że - dodam od razu - film zrobił na mnie większe wrażenie. Ale także i z tego powodu, że ciekawy scenariusz zamienił się w adaptacji Bo hr. Hansena w słaby dramat. Aby swój osąd uzasadnić, musiałbym przeprowadzić akademicki wywód na temat różnicy między filmem a teatrem - zmiana medium odgrywa tu bowiem zasadniczą rolę. Rację miała w każdym razie Justyna Golińska, która przegląd głosów krytyki po niemieckich premierach Uroczystości opatrzyła uwagą, że spektakle teatralne "pozostają tylko wariantami filmowego oryginału". Początek wydawał się intrygujący. Reżyser wykreślił pierwszą scenę (słusznie!); zaczyna się od spotkania braci - Christiana i Michaela. Na ułamek sekundy, w uchylonych drzwiach

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Męcząca uroczystość

Źródło:

Materiał nadesłany

Didaskalia nr 43/44

Autor:

Grzegorz Niziołek

Data:

01.06.2001

Realizacje repertuarowe