Mówiąc powściągliwie, Warszawa oszalała na tle sztuki Thorntona Wildera "Nasze miasto". Recenzje były na ogół entuzjastyczne zarówno o sztuce, jak i o reżyserii i grze artystów. W "Teatrze Współczesnym" sztuka idzie od 2 miesięcy nie widząc jeszcze ani jednego nie zajętego krzesła. Mało tego, ludzie wychodzą wstrząśnięci do głębi, a podczas akcji to uśmiechają się, to śmieją serdecznie, to płaczą nie wiedząc czemu. Bo pomyślcie tylko! Dwoje młodych się kocha, nie ma żadnych przeszkód, ani materialnych, ani moralnych. Rywali ani śladu. Rodzice się zgadzają na ten związek, ba! Są bardzo radzi. Odbywa się ślub. Młoda, zakochana para staje u stóp ołtarza, organy grają marsza weselnego, a cała widownia płacze. Dlaczego? Nikt nie wie. Pytałem ludzi teatru czemu tak się dzieje. Nikt nie potrafi odpowiedzieć. Kazimierz Rudzki zapytany odpowiada: "Czy płakałem? Zalewałem się łzami". Młoda aktorka Danuta Galertówna wyznaje: "Wyłam ja
Źródło:
Materiał własny
Kulisy