Rytm życia teatralnego jest nerwowy, poszarpany, bo przecież artyści tkwią po uszy w tej samej rzeczywistości, co wszyscy. Mury przybytków Melpomeny nie są na tyle dźwiękoszczelne, żeby nie przenikały doń odgłosy ulicy. Sam teatr, który eksponuje u siebie wielu bohaterów pozytywnych, negatywnych i mieszanych, mógłby występować jako niezgorsza dramatis persona. Ma swoje losy. Ile szyldów, tyle życiorysów, znaczonych udanymi i niewyparzonymi premierami (dla widza tylko te się liczą, a nie stosunki wewnętrzne w teatrze), a czasem nawet walką o przeżycie, o przetrwanie. Weźmy choćby Teatr Dramatyczny miasta stołecznego Warszawy. Nie może imponować wiekiem. Ma dopiero trzydzieści lat i trudno mu pod względem tradycji konkurować z ponad dwustuletnim Teatrem Narodowym, czy świętującym właśnie siedemdziesiątą piątą rocznicę urodzin Teatrem Polskim. Dramatyczny zaczął pisać swą historię w innych czasach: należy cały do drgnień n
Tytuł oryginalny
Mdły zapach grzechu
Źródło:
Materiał nadesłany
Kobieta i życie nr 7