EN

1.03.2010 Wersja do druku

Mdłe ciało

Zanim doszło do premiery, starły się dwie osobowości: Joanny Szczepkowskiej i Krystiana Lupy. Nie wyszło to spektaklowi na zdrowie. To miało być dotknięcie tajemnicy, mistyczna iluminacja, a powstała monumentalna katastrofa. Druga część "Persony", poświęcona Simone Weil, okazała się pokazem bezradności reżysera, a pomysł, aby brak pomy­słu na przedstawienie uczynić jego tematem - zabiegiem autodestrukcyjnym. Spektakl co chwila rozpada się, grzęznąc w dychawicznym dialogu, szemranym pod nosem albo nagranym na wideo, inkrustowanym ryczącą grafomanią w rodzaju "zrozumieć Simone w warstwie ludzkiej" albo zażyć "szczęścia życiowego". Jedynie ostatnie 40 minut, kiedy pojawia się na scenie Joanna Szczepkowska jako gasnąca przed śmiercią Simone, wnosi do spektaklu obietnicę tego, czym mógłby być, gdyby był naprawdę skon­struowany i przemyślany. Ale Szczepkowska już nie będzie grać w "Personie" - zgodnie z decyzją reżysera, którą podjął po

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Stolica nr 3

Autor:

TM

Data:

01.03.2010

Realizacje repertuarowe