TEJ gry nie można było przegrać. "Ful" z ręki. Trzy asy: Tuwim - Sygietyński - Grzegorzewski. Pozostałe karty, to i dziewiętnastowieczne, kankanowe "retro", kiedy to "warszawsko-wiedeńską koleją" się jeździło, i niekłamany dowcip. A jeszcze cały longier najprzedniejszych aktorów wrocławskiej sceny. O tekście najkrócej. Krajan mój, Mazurkiewicz niejaki, Saturnin, mecenas zresztą - "żelazną koleją" do stolicy się wybrał, i dziwne tam przeżył przygody. To wszystko. Filozoficznych głębi, intelektualnych prowokacji, ideowych problemów nie stwierdzono, bo stwierdzić nie było można. Chyba, że za ideowy uznać śmiech, chwilę relaksowej zabawy, ważną w naszym nerwowym, zabieganym życiu. Sukces, jako się rzekło można więc było góry przewidywać. Interesujące było natomiast, jak potraktuje sztukę Jerzy Grzegorzewski, który twierdzi, że i w tym gatunku znaleźć można dzieła wybitne, na miano klasyki zasługujące. Zrealizował ten pogląd (w
Tytuł oryginalny
Mazurkiewicz, et cetera
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie Nr 19