- Przez ostatnie trzy lata byłem dyrektorem Teatru Wielkiego w Poznaniu i korytarze trzęsły się od plotek o moim związku. Nikt jednak nie zapytał mnie: to z kim będzie ten ślub? - mówi w Polityce Michał Znaniecki, który niedawno zawarł w Hiszpanii małżeństwo ze swym partnerem Jonem Paulem Laką.
Joanna Cieśla: - Jak wygląda życie pary, która w jednym kraju jest małżeństwem, a w innym uznawana jest za dwoje obcych sobie ludzi? Michał Znaniecki: - Mój mąż ma moje nazwisko w paszporcie i dowodzie, bo w Hiszpanii przy ślubie - i jedno-, i dwupłciowym - każda ze stron dokłada sobie nazwisko tej drugiej. Ja jednak nazwiska męża w dokumentach nie mam, bo mam tylko polskie obywatelstwo. Na terenie Hiszpanii mamy natomiast automatyczne i oczywiste prawo wzajemnego zasięgania informacji o stanie zdrowia w szpitalu, decydowania o leczeniu lub zaprzestaniu leczenia, jeśli chorujący nie może takiej decyzji podjąć. Ja mam też prawo do majątku męża w razie jego śmierci. Mój mąż w Polsce nie ma żadnego z tych praw. Mój majątek może przejąć, tylko jeśli zapiszę mu go w testamencie. W Argentynie, gdzie mam mieszkanie i gdzie chcemy wspólnie stworzyć festiwal operowy, regulacje są takie jak w Hiszpanii. Dlaczego zdecydowali się panowie na ślub? -