"Mąż i żona" Aleksandra Fredry w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Jarosław Kilian z powodzeniem przeniósł akcję komedii Fredry na schyłek międzywojnia, do eleganckiej willi w stylu art deco. Wnętrze zostało zaprojektowane z powściągliwą wykwintnością przez Dorotę Kołodyńską. Z odbiornika radiowego dochodzą dźwięki modnych przebojów miłosnych, fragmenty przemówień polityków, a nawet kazań. Na koniec rozlega się przejmujący alarm - zbliża się nalot, wyją syreny. Państwo zajęci są swoimi sprawami, podchodami w grze erotycznej. Od czasu do czasu wpadają w rytm melodii międzywojnia, kamerdyner (Tomasz Błasiak) podgrywa na fortepianie i podśpiewuje. Jednak w ukrywanej, ekscytującej grze czworokąta coś się zacina i wszystko wreszcie wychodzi na jaw. Sprytna pokojówka Justysia (Lidia Sadowa), która pozornie wodzi za nos Hrabiego Wacława (Maksymilian Ro-gacki), jego żonę Elwirę (Marta Kurzak) i kochanka, niejakiego Alfreda (Piotr Bajtlik), przegra z salonowym konwenansem, interesami wielkich państwa. Nie jest t