Mija właśnie dziesięć lat od daty wydania zeszytu "Pamiętnika Teatralnego", w którym Bohdan Korzeniewski w szkicu pełnym mądrej zrzędności i dobrze uzasadnionej przekory wobec teatralnych nowinek rozprawiał się z reżyserską "twórczością spontaniczną". Negatywnym bohaterem tego tekstu było, jak wiadomo, głośne przedstawienie "Męża i żony"; przedstawienie pamiętne głównie dzięki użyciu w nim niekonwencjonalnych elementów dekoracji: wanien wypełnionych pianą przeciwpożarową. Podobnie oryginalne pomysły inscenizacyjne, przynajmniej w zastosowaniu do pisarstwa Fredry, nie pojawiały się na ogół od tamtego czasu, wolno więc przypuszczać, że profesorska reprymenda - wprawdzie spóźniona - przyniosła zamierzony przez autora skutek. Jakkolwiek by jednak było - wpływu krytyki na teatr także i w tym wypadku nie należy przeceniać - dowcipny ów szkic pozostaje w całości ważnym ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwami wulgaryzacji na scenie klasyki
Tytuł oryginalny
"Mąż i żona" rozmawiają
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr