W paradzie cytatów zdobiących teatralny program nie znalazła się refleksja Boya: Nie ulega wątpliwości jest w tej sztuce nawet w jej drażliwym zakończeniu - pewna elegancja, trącąca formami arystokratycznego francuskiego małżeństwa XVIII wieku, któremu Fredro z wychowania, z libertyńskich tradycji swego otoczenia był jeszcze tak bliski..." Salonowa komedia zamieniła się na scenie Narodowego w komedię z salonu pralni-czego. Obecność aż dwóch wanien (pomysł!) nie świadczy o czystości roboty reżyserskiej. Wręcz przeciwnie: komizm Fredry uległ degradacji i trywializacji. Ilustracyjność gestu poraża jak grom każdą aluzję czy dwuznacznik. Widownia śmieje się, lecz jakość tego śmiechu winna budzić niepokój. Dowcip sztuki zasadza się przecież na zderzeniu moralnie podejrzanych działań z nienagannością form towarzyskich. Zabawa w koszarową farsę przekreśla cały obszar polskiego obyczaju. Eliminuje skutecznie świat, gdzie dbano o dobre
Źródło:
Materiał nadesłany
Szpilki nr 25