Ta znakomita komedia Fredry od wielu już lat nie była wystawiana w Warszawie. Po rewelacyjnym przedstawieniu Bohdana Korzeniewskiego w Teatrze Polskim nikt po nią w stolicy nie sięgnął. Uczynił to dopiero warszawski Teatr TV i powiedzmy szczerze - trochę rozczarował. Po śmiałym, odkrywczym, ostrym spektaklu Korzeniewskiego, nie może zadowolić łagodna, grzeczna niemal komedyjka, zaprezentowana w telewizji. Głosy oburzenia na niemoralność "Męża i żony", próby łagodzenia tekstu przez zmianę zakończenia - dawno, wydawać by się mogło - przebrzmiały, a tymczasem otrzymaliśmy przedstawienie w znacznym stopniu oczyszczone z pikanterii (nie mówiąc o tym, że urwano pięć wierszy owego, nieszczęsnego zakończenia). Chwilami czuło się, że aktorzy chętnie puściliby wodze, że mieli ochotę okrasić swą grę pewną dozą zmysłowości, erotyzmu, tego wszystkiego, czym przepojona jest komedia. Ale widocznie jakiś stróż moralności czuwał przez cały czas
Tytuł oryginalny
Mąż i żona
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny, nr 222