Dorota Latour decydując się na ukazanie konsekwencji płynących z pierwotnego tytułu "Nie-Boskiej komedii" nie jest w stanie do końca przełożyć ich na teatralny język. Założenie jest klarowne. Dzieje Hrabiego Henryka nie wykraczają poza sferę osobistego dramatu nawet w sporze z Pankracym - to konflikt postaw, nie światów. W tak pojmowanym romantycznym indywidualizmie także Bóg, lub szczególnie - On, wiedzie ku alienacji. Reżyserska próba wprowadzenia porządku znaczeń w zdezintegrowaną przestrzeń nie powiodła się. Aktorzy nie czują niedookreślonego terenu gry, wędrują po nim chaotycznie, nie wiedzą do kogo kierować poszczególne kwestie. Bliskość widzów wyraźnie im przeszkadza. Konwencja przedstawienia nie zezwala na bezpośredni kontakt z publicznością - pozostaje więc omijanie jej wzrokiem. Niespójnemu spektaklowi nie jest w stanie pomóc ani starannie zagrany, bezradny i miękki Henryk Jacka Romanowskiego, ani znakomit
Tytuł oryginalny
Mąż
Źródło:
Materiał nadesłany
Goniec Teatralny