Matura w tym roku miała coś z teatrem. Dali dramat jako temat. Mały triumf "naszego", nawet jeśli teatr już się nie poczuwa z racji postdramatyczności, ale na "Wesele" chyba nie spluniecie. Temat do wypracowania był o tak zwanych elementach fantastycznych. Mnie się skojarzyło - pisze Maciej Stroiński.
Mimo otwarcia teatrów tak bardzo nie ma tematów, nie ma żywcem o czym pisać, że ja mogę o maturze. Nawet o Piaskowskim od biedy bym skrobnął, ale to by trzeba o bólach artysty z poczuciem niedodotacji, sądząc z jego Fejsa. A za darmo mi się nie chce. Mam jak Katarzyna Niedurny, poniżej dwóch stówek robię na odpie... ("Niepoważny zawód", "Dwutygodnik" 2020, nr 5). Matura w tym roku miała coś z teatrem. Dali dramat jako temat. Mały triumf "naszego", nawet jeśli teatr już się nie poczuwa z racji postdramatyczności, ale na "Wesele" chyba nie spluniecie. Temat do wypracowania był o tak zwanych elementach fantastycznych. Mnie się skojarzyło. Najsłynniejsze "Wesele" ostatnimi laty wystawiono w Starym, o czym pamiętamy. I właśnie przed tą premierą, parę dni przed nią dosłownie, wprowadzono do Starego elementy fantastyczne. Jeden z elementów nie dał rady dotrwać nawet do jesieni, był aż tak z choinki wzięty. Ikonka "złośliwy uśmiech". "Wpro