"Matsukaze" w reż. Sashy Waltz w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Izabela Szymańska w Magazynie WAW.
Minimalistyczna, czysta, delikatna - taka jest Matsukaze - najnowsza opera choreograficzna jednej z najciekawszych artystek tańca Sashy Waltz. Opera zaczyna się od ciszy. Widzimy tancerzy wbiegających na dużą, niemal pustą scenę. Odgłosy ich ciał: uderzenia stóp o ziemię, przyspieszony oddech, świst, kiedy ruch ręki przecina powietrze, budują delikatną sferę dźwiękową. Z kolejnymi minutami muzyka wzbogaca się - pojawiają się dźwięki kropli wody, pierwsze partie instrumentów. Matsukaze to historia dwóch sióstr, które zakochały się w jednym mężczyźnie. Jednak nie libretto - oparte na sztuce teatru nô, ani nawet - tu przeklną mnie melomani - kompozycja Toshio Hosokawy, zrobiła na mnie największe wrażenie, a strona plastyczno-ruchowa. Matsukaze to półtorej godziny oglądania misternie zbudowanych obrazów, które przypominają japońskie ryciny. Z delikatną sferą dźwiękową i ruchową współgrają monochromatyczne kostiumy i scenografia