"Papierowe kwiaty" to thriller psychologiczny. W role kata i ofiary perfekcyjnie wcielili się Maciej Orłowski i Judyta Paradzińska.
Rzecz zaczyna się, jak zawsze w thrillerze, niewinnie. W mieszkaniu Ewy, samotnej, atrakcyjnej kobiety pojawia się obcy mężczyzna - bezdomny włóczęga, który pomógł jej przynieść torby z zakupami ze sklepu. Pojawia się niby przypadkowo, ale szybko orientujemy się, że ten przypadek został dobrze wykalkulowany. Sztokfisz nie bierze napiwku za przysługę, prosi o herbatę. I w tym momencie kończy się niewinny obyczajowy incydent. Ewa, która wpuszcza do swego miłego gniazdka uczynnego włóczęgę, jest samodzielną, aktywną, nowoczesną kobietą. Stanowczą, zaradną, pewną siebie - a przynajmniej takie sprawia wrażenie. Sztokfisz - jest miłym, nieśmiałym, zagubionym biedakiem - a przynajmniej takie sprawia wrażenie. Ona jest panią sytuacji, on wygląda jakby się jej poddawał. Ale to pozory. Odmawiając napiwku i prosząc o herbatę Sztokfisz intensywnie wpatruje się w Ewę, wręcz hipnotyzuje ją wzrokiem. Tak jest w istocie - warto zwrócić uwagę na tę