"Przebudzenie" w reż. Redbada Klijnstry w Teatrze Syrena w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Przez dwie godziny Danuta Stenka skupia na sobie uwagę, dla niej warto obejrzeć nową premierę w stołecznej Syrenie. W czasie podróży dookoła świata zaginął 20-letni Adam. Od miesięcy nie daje znaku życia, nie odpowiada na e-maile. Matka chwyta się każdej szansy, szuka pomocy u wróżki, gotowa jest wziąć udział w idiotycznym telewizyjnym show, bo może dzięki temu odezwie się ktoś, kto widział Adama. Rodzina powoli oswaja się z myślą, że chłopak nie żyje. Ona kurczowo trzyma się resztek nadziei, choć jej upór staje się coraz bardziej irracjonalny. O takich rolach jak w sztuce "Przebudzenie" brytyjskiej autorki Shelagh Stephenson mówi się, że dają szansę na aktorski popis. Tę postać trzeba zbudować, ukazując rozpacz i nadzieję, depresję i gotowość do nieustannych działań, bezbrzeżną rozpacz i upór połączony z wiarą. A przy tym aktorka grająca Lię, matkę Adama, niemal przez cały czas nie schodzi ze sceny. Hu