EN

7.01.2016 Wersja do druku

Matka Niemcy

Stoją na scenie. 23 osoby, z których sześć to aktorzy, a reszta to amatorzy - śpiewają. Marta Górnicka wypracowała wraz ze swoim zespołem pewnego rodzaju chóralny Sprechgesang (śpiew mówiony) - pisze Alexander Kohlmann w Theater heute.

Tak jak w polskich spektaklach jej Chóru Kobiet, "Magnificat" i "Requiemaszyna" (por. Theater Heute 2014/10, str. 21), pokazywanych na licznych festiwalach, dźwięki i niuanse przeplatają się tu tworząc brzmieniowy dywan. I podobnie jak w orkiestrze, tylko absolutna precyzja pozwala osiągnąć pożądany efekt. Na improwizację i indywidualne występy nie ma tu miejsca. Sama Górnicka stoi podczas całego spektaklu na podeście wsród publiczności i dyryguje. Wystarczy na nią spojrzeć, by poczuć jej siłę. Z grymasami i syczącymi dźwiękami ta młoda kobieta realizuje swoje wizje, wbrew wszelkim trudnościom, które mogą pojawić się przy współpracy z typowym teatrem państwowym. Bang. Bang.Bang. Tak zwarty i niepohamowany wydaje się też efekt na scenie. "Matka zawsze ma do czegoś służyć", woła kilku wykonawców. Inni wydają z siebie dźwięki, które temu towarzyszą. Jęki. Wszyscy mają na sobie codzienne stroje. Mogliby być także tłumem na ulicy. To pr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Theater heute 11/2015

Wątki tematyczne