EN

28.10.2003 Wersja do druku

Matka Kolakowej

Teatr Wybrzeże po­kazał kolejną już premierę w tym sezonie. Tym ra­zem sięgnął do klasyki dramatu, by zapre­zentować - nie po raz pierwszy zresztą - "Matkę" Witkacego. I od razu poja­wiły się dywagacje: po co? Odpowiedź na to pytanie wydaje się teraz mocno spóźniona, skoro przedsta­wienie doprowadzono do premiery, a publiczność - kupując bilety - sama zde­cyduje, czy było warto. We­dług mnie - było. O sztuce Napisana w 1923 roku, na scenę dotarła dopiero pod koniec lat 60. Uznana za najlepszy utwór drama­tyczny Witkacego. Bohater, niedoszły geniusz - Leon Węgorzewski pozostaje na utrzymaniu matki - alkoholiczki, zarabiającej ro­bótkami na drutach. Kiedy matka ślepnie, syn - nadal w imię swojej bliżej niesprecyzowanej idei - za­czyna zarobkować jako sutener, szpieg, aferzysta, nie gardząc też dochodami młodej żony, którą wysyła na ulicę. Mamy więc alko­holizm, orgię narkotykową, wulgarny seks, także w wy­daniu z tranwestytą i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Matka Kolakowej

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Bałtycki+Wieczór Wybrzeża nr 252

Autor:

Anna Jaszowska

Data:

28.10.2003

Realizacje repertuarowe