EN

10.12.1972 Wersja do druku

"Matka" i przeklęła metafizyka

{#au#158}Witkiewicz{/#} do tematu "matka" nie dodał niczego no­wego. Pokazał sytuację, w której syn żyje z pracy starej kobiety i miast stać się kimś, zostaje nikim; ona ze zgry­zoty umiera. Fabuła żadna. Język po­staci, czcza gadanina, w której wzmianki o kuble z pomyjami i ma­karonie sąsiadują z banalizacją myśli wielkich filozofów i nadmiarem wyrazów obcych: w żadnym wypad­ku słowo nie może być tu pierwszo­planowym bohaterem. Dramat, wi­dziany bez uprzedzeń, nie jest zape­wne perłą literacką czy teatralną; je­dnocześnie, podobnie jak inne utwo­ry Witkiewicza, stwarza pokusę do­wolności, jeśli teatr nie potrafi uja­wnić ukrytego planu tej dramaturgii, który nadaje jej znamię niepowta­rzalności, a który wolno nazwać e­gzystencjalnym. Mówię o metafizyce Witkacego. Inscenizacja {#os#1115}Jarockiego{/#} uderza ko­ronkową robotą, przynajmniej w po­równaniu do pierwszego wystawienia przez niego tej sztuki w 1964. Jest ekspresjonist

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Matka" i przeklęła metafizyka

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Literackie nr 37

Autor:

Elżbieta Salomon

Data:

10.12.1972

Realizacje repertuarowe