W teatrze im. Osterwy odbyła się polska prapremiera musicalu Willy Russella "Blood brothers", co na polski tłumaczy się jako "Bracia krwi". Widownia odbiera spektakl entuzjastycznie. Roni łzy nad losem bohaterów, choć być może powinna raczej zapłakać nad teatrem, któremu, jak wiele wskazuje wkrótce nie dane będzie produkować tak okazałych przedstawień, a przede wszystkim - zatkać nad sobą. Wszystko to bowiem, co dziś jest jeszcze w musicalu, jutro może przeskoczyć ze sceny na widownię i pogonić za widzem do szatni. BRACIA KRWI to jedna z wielu w dziejach opowieści w rodzaju: książę i żebrak. Mamy tu dwóch bliźniaków, z których jeden, wobec rozpaczliwej sytuacji matki zostaje oddany w tajemnicy zasobnej acz ubogiej duchowo rodzinie z lepszej ulicy. Ten świat lepszych i gorszych dzielnic, lepszych i gorszych szkół, wakacji, rozrywek i wszystkiego innego odmalowany jest w utworze Russella precyzyjnie i robi wrażenie dość złowieszcze. Zycie na kred
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Lubelski