Po Miedzynarodowym Festiwalu Teatrów Formy Materia Prima w Krakowie pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
Właśnie zakończony festiwal Materia Prima pokazuje, że teatr formy ma się dobrze. Choć nie była to z pewnością najlepsza edycja tej imprezy, to stanowiła ciekawy przegląd tego, co w tej dziedzinie dziś dzieje się na świecie. Wystarczy wspomnieć o zaproszeniu takich przedstawień jak "Donka" zespołu Finzi Pasca czy nowe dzieło słynnego reżysera Alaina Platela "Requiem pour L.". O samym programie można dyskutować. Z jednej strony znakomicie, że pojawiły się w nim zjawiska leżące na peryferiach, ale coraz widoczniejsze - jak choćby teatr tańca. Z drugiej trudno zrozumieć, dlaczego pojawiały się takie produkcje jak "Cyrk na sznurkach" Wiktora Antonowa, znanego marionetkarza z Petersburga. Zapowiadany jako unikalny spektakl w rzeczywistości był sprawnym pokazem, ale raczej nie na rangę festiwalową. Ale traktuję to jako chęć pokazania różnorodnych zjawisk. Z rzeczy, których zabrakło, wymieniłbym pokazy tradycyjnej produkcji sceny formy. W poprzedni